– W energetyce wiatrowej w ciągu dwóch lat nastąpiła eksplozja – powiedział podczas konferencji w Ministerstwie Gospodarki Waldemar Pawlak. Pojawiło się wiele wiatraków, a to według ministra, niekoniecznie jest efektywne dla systemu energetycznego: - Wiatraki produkują najwięcej energii wtedy, kiedy najmniej jej potrzeba, czyli w nocy – mówił Pawlak.
Minister zwrócił uwagę, że energia pochodząca z wiatraków jest produkowana skokowo. – Zdarzają się dni bezwietrzne, kiedy z mocy zainstalowanych w wietrze w Polsce, czyli 2200 MW, tej energii powstaje tylko 20 MW – wyjaśnił.
Z drugiej strony w momentach nadprodukcji energii musi ona być przyjmowana i rozpraszana w sieci przesyłowej, a to stwarza dodatkowe koszty dla operatora.
– Chcemy, aby system wsparcia zmniejszał koszty obciążania klienta końcowego na wspieranie odnawialnych źródeł energii. W systemie niemieckim zaproponowano stałe ceny energii i stąd pojawiły się problemy. W nowej [polskiej] ustawie jest mechanizm ciągłego korygowania współczynników, a te są różne dla różnych źródeł energii – powiedział Pawlak. Dlatego resort niskimi wskaźnikami (przelicznik do otrzymania zielonego certyfikatu) chce zniechęcić potencjalnych inwestorów.
Natomiast w zakresie morskiej energetyki wiatrowej firmy również nie będą mogły już zainwestować. Spółka Polenergia dostała pozwolenie na przyłączenie 600 MW do 2020 roku i kolejnych 600 MW do roku 2025. PSE Operator drugie pozwolenie na przyłączenie do sieci wydał w ostatnich dniach spółce PGE. Plany inwestycyjne operatora przesyłowego mają wystarczyć na podłączenie do 2025 roku do sieci dystrybucyjnej jedynie 2200 MW z farm wiatrowych.